ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
14 luty… Dzień par wspólnie spędzających czas, dzień wyznań, dzień samotnych… Również mnie ten dzień nie ominął wraz ze strzałą dzieciaka z łukiem. Jak głupi sądziłem ,że mogę spróbować ,a nóż się uda… Że odwzajemni… Wszystko jednak spełzło na niczym gdyż prawdopodobnie bachor się nachlał i strzelał na oślep. Ja zakochałem się w niej, a ona w innym… ze wzajemnością. Umówiłem się podczas zachodu słońca… Kupiłem bukiet jej ulubionych kwiatów… Starałem się jak tylko mogłem tylko po to by usłyszeć:
- Wiesz… Spotkałam dziś kogoś… Zostawiłam go na studiach ,ale… Nie mogłam o nim zapomnieć… A dziś… To chyba coś w rodzaju walentynkowego cudu. Te przyjemne ciepło na jego widok… bycie w jego ramionach… Pierwszy raz czuję że… się zakochałam ? Chyba tak… Pierwszy raz i chyba ostatni. – uśmiechnęła się ciepło – Wiem, dużo osób tak mówiło i będzie mówić prócz mnie ,ale… ja czuję że to nie dziecięca czy nastoletnia miłość… Naprawdę… - spojrzała na niebo – Może to i szalone… jak wszystko z resztą… Tak czy inaczej, dzięki że mnie wysłuchałeś… prawdziwy z ciebie przyjaciel… To co chciałeś mi powiedzieć ?
Czułem jak moje serce zamienia się w kilkanaście kawałków. Zmusiłem się jednak do odpowiedzenia:
- Żebyś zobaczyła zachód… jest piękny o tej porze – sztucznie się uśmiechnąłem.
W tej sytuacji lepiej żeby nie wiedziała… Jakoś ukryję je pod maską przyjaźni ponownie. Nie chciałem i nie chcę by musiała czuć się czemuś winna albo coś podobnego… Mówią – jeśli kochasz pozwól odejść. Będę się śmiał widząc jak jest szczęśliwa. Więc niech będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. Może wtedy moje uczucie zwiędnie choć na chwilę, a to że ją kochałem stanie się moją tajemnicą która kiedyś umrze razem ze mną.
- Kogo ja chce oszukać… - wypiłem kolejny kieliszek wódki – Dolej mi.
- Meh zaraz się upijesz… - mruknął do mnie barman.
- Siedź cicho… ja nie piję… ja dezynfekuję rany…
- Jak wolisz…
Jeszcze brakowało mi tego by mnie pouczał… Zakichany bartender wstydzący się nawet odezwać do dziewczyny. A jednak takową posiada… Jak mnie ten świat wkurwia.
- Muszę dziś wcześniej zamknąć ,więc zakładaj szybciej te opatrunki… - burknął.
Objęłam kolana ostrożnie kuląc się w rogu mojego pokoju. Słona ciecz powoli kapała mocząc moją pościel w niektórych miejscach. W dłoni ściskałam jasnoróżową kopertę z sercem w miejscu zamknięcia. Lata ukrywania się tylko po to by dowiedzieć się że kocha inną. Spóźniłam się… nie moje jego serce… Uderzyłam pięścią w śnieżnobiałą pierzynę.
- Gdybym nie zwlekała…
Stłumiłam w sobie krzyk rozpaczy. Amorze jak możesz patrzeć na moje cierpienie ? Czyżbyś pomylił strzały ? Jeśli tak, przebij mnie kolejną bym pokochała innego lub nie pokochała już nikogo.
- Nienawidzę walentynek…
- Wiesz… Spotkałam dziś kogoś… Zostawiłam go na studiach ,ale… Nie mogłam o nim zapomnieć… A dziś… To chyba coś w rodzaju walentynkowego cudu. Te przyjemne ciepło na jego widok… bycie w jego ramionach… Pierwszy raz czuję że… się zakochałam ? Chyba tak… Pierwszy raz i chyba ostatni. – uśmiechnęła się ciepło – Wiem, dużo osób tak mówiło i będzie mówić prócz mnie ,ale… ja czuję że to nie dziecięca czy nastoletnia miłość… Naprawdę… - spojrzała na niebo – Może to i szalone… jak wszystko z resztą… Tak czy inaczej, dzięki że mnie wysłuchałeś… prawdziwy z ciebie przyjaciel… To co chciałeś mi powiedzieć ?
Czułem jak moje serce zamienia się w kilkanaście kawałków. Zmusiłem się jednak do odpowiedzenia:
- Żebyś zobaczyła zachód… jest piękny o tej porze – sztucznie się uśmiechnąłem.
W tej sytuacji lepiej żeby nie wiedziała… Jakoś ukryję je pod maską przyjaźni ponownie. Nie chciałem i nie chcę by musiała czuć się czemuś winna albo coś podobnego… Mówią – jeśli kochasz pozwól odejść. Będę się śmiał widząc jak jest szczęśliwa. Więc niech będzie najszczęśliwszą osobą na świecie. Może wtedy moje uczucie zwiędnie choć na chwilę, a to że ją kochałem stanie się moją tajemnicą która kiedyś umrze razem ze mną.
- Kogo ja chce oszukać… - wypiłem kolejny kieliszek wódki – Dolej mi.
- Meh zaraz się upijesz… - mruknął do mnie barman.
- Siedź cicho… ja nie piję… ja dezynfekuję rany…
- Jak wolisz…
Jeszcze brakowało mi tego by mnie pouczał… Zakichany bartender wstydzący się nawet odezwać do dziewczyny. A jednak takową posiada… Jak mnie ten świat wkurwia.
- Muszę dziś wcześniej zamknąć ,więc zakładaj szybciej te opatrunki… - burknął.
Objęłam kolana ostrożnie kuląc się w rogu mojego pokoju. Słona ciecz powoli kapała mocząc moją pościel w niektórych miejscach. W dłoni ściskałam jasnoróżową kopertę z sercem w miejscu zamknięcia. Lata ukrywania się tylko po to by dowiedzieć się że kocha inną. Spóźniłam się… nie moje jego serce… Uderzyłam pięścią w śnieżnobiałą pierzynę.
- Gdybym nie zwlekała…
Stłumiłam w sobie krzyk rozpaczy. Amorze jak możesz patrzeć na moje cierpienie ? Czyżbyś pomylił strzały ? Jeśli tak, przebij mnie kolejną bym pokochała innego lub nie pokochała już nikogo.
- Nienawidzę walentynek…
Suggested Collections
© 2017 - 2024 DeadlyFallenAngel
Comments28
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Bidna :c
Wzajemnie, ale nie będą to dobre
No bo miałam jechać na koncert idola, ale nistetu
Wzajemnie, ale nie będą to dobre
No bo miałam jechać na koncert idola, ale nistetu